czwartek, 1 listopada 2007

Witam Was chlebem i solą...



Witam Was, zabłąkani tu wędrowcy, chlebem i solą :)
W ten sposób wita się ważnych gości, a oni powinni odłamać kawałek chleba, posolić go i zjeść. Ten symboliczny gest oznacza, że witany jest w przyjaznych stosunkach z witającym i jest gotowy zjeść z nim „beczkę soli”, czyli dzielić z nimi biedę i troski. Połączenie chleba z solą symbolizowało z jednej strony życzenie bogactwa i pomyślności, a z drugiej ochronę przed złymi wpływami i nieczystymi siłami. Sam chleb traktowany był jak dar boży, czasem nieledwie jak żywa istota i darzony szczególnym, niemal religijnym szacunkiem. Gospodyni, wkładając ciasto do pieca, na pierwszym bochenku czyniła zawsze znak krzyża świętego.
To samo czyniono rozpoczynając krojenie nowego bochenka. Wiele osób robi tak po dzień dzisiejszy. Chleb całowano, troszczono się o wykorzystanie każdej jego okruszyny.

Norwid pisał tak pięknie... ,,Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów Nieba... tęskno mi, Panie"...

Ludzie zabierali go ze sobą idąc na swaty, zostawiali jako ofiarę w polu, lesie, innych ważnych miejscach. Karmili nim nie tylko żywych ale i umarłych, kładli go na groby bliskich. Sypali okruszki na mogiłę dla ptaków, według wierzeń wyobrażających dusze zmarłych. Wierzono także, iż chleb potrafi chronić. Kładziono go więc w kołysce nowonarodzonego dziecka, zabierano ze sobą w niebezpieczną podróż, wynoszono na ulicę gdy zbliżała się burza.
Jeżeli kromka chleba upadła na podłogę to z szacunku do chleba ludzie całowali ją i zjadali albo rzucali w ogień. Jeszcze moja babcia wykorzystywała każdy okruszek chleba, jeśli nie dla ludzi, to dla ptaków. Dziś... chleb można znaleźć rzucony niedbale na śmietniku. Kiedyś oddawałam zeschnięty chleb mojemu sąsiadowi, który hodował kury. Dziś niestety zdarza mi się go wyrzucać. Ale jednego zrobić nie mogę – tak po prostu wrzucić go do kosza na śmieci.
Jeśli już muszę, to zawijam go najpierw w papier, a potem jeszcze w woreczek foliowy i kładę obok śmietnika. Nie potrafię inaczej, choć mam świadomość, że pewnie i tak trafi ostatecznie do śmieciarki.

A kiedy wyjeżdża się na dłużej z Polski, to – sama tego doświadczyłam – najbardziej tęskni się do smaku... prawdziwego polskiego chleba :)

Brak komentarzy: