sobota, 17 listopada 2007

„Ten kraj”


To była zawsze moja Ojczyzna. Wciśnięta silą w szaro-bure, czerwoną farbą znaczone łachmany, upodlona, niewolona przez kolejnego zaborcę. Sponiewierana, poszarzała od trosk i nędznego życia moich rodaków, bezbronna wobec rozgrywającej się niesprawiedliwości, załamująca ręce nad swoim narodem, któremu nie pozwolono jej być kochającą matką. Ale była. Zawsze. Otulona troskliwie wiarą i nadzieją na wolność, spoczywała w głębi naszych serc. Mieszkała w nas – jakimś wspomnieniem z dzieciństwa, zapachem choinki, pierników i pasty do podłóg gdy zbliżało się Boże Narodzenie, zapamiętanymi słowami kolędy, czułym dotykiem Babcinych dłoni na naszych włosach i naszym własnym, czasem nieco rozpaczliwym, trzymaniem się nie zawsze rozumianych tradycji – 12 czy 13 potraw na Wigilię? – próbowaliśmy sobie przypomnieć. Nieważne. Ważne, że moje dorosłe dzieci nigdy nie zapomną o dodatkowym nakryciu przy wigilijnym stole.

Kiedy wyjeżdżałam na dłużej, tęskniłam. Nigdzie chleb nie ma takiego smaku, jak tutaj. Żaden błękit południowych, ciepłych mórz nie wywołuje takiego drżenia serca, jak szary nurt Wisły. Żadne gaje oliwkowe i korowody ciemnozielonych cyprysów nie mogą zastąpić przycupniętych nad wąskimi strumyczkami, nostalgicznych wierzb i białokorych zagajników brzozowych. Tylko tutaj powietrze ma zapach i smak mojej Polski. Dom. Można z niego wyjeżdżać, by odkrywać uroki obcych krajów. Można podziwiać inne kultury, można zachwycać się architekturą.
Ale trzeba mieć Dom. Po to, by zawsze móc do niego wracać. Móc się uśmiechać, gdy dookoła słyszy się znów tę znajomą, szeleszczącą przepięknie mowę. Żaden szelest nie ma w sobie tyle ukrytej czułości, co te polskie sz, cz, szcz... Takie polskie, tylko dla nas... nikt spoza tej kultury nie potrafi ich wymówić.

Moja Polska jest jesienna – złocista i szeleszcząca.
Może być zasnuta szarym deszczem, bo w nostalgii jest jej bardzo do twarzy.
Nie musi być modna, nie musi być doskonała tą pozorną doskonałością innych krajów, nie musi być do nich podobna. I my nie musimy być podobni do innych społeczeństw. Nie musimy patrzeć na innych z niepewnością i szukać aprobaty dla „brzydkiej i nieposażnej panny”. Mamy posag. Tylko chowamy go wstydliwie w zamkniętym kufrze.  Mamy swoją własną kulturę, swoją tradycję, którą chcemy chronić. Mamy swoją historię, w której wiele znajdujemy powodów do dumy - jeśli tylko potrafimy.



Liliana Sonik przytoczyła niegdyś pewną opowieść, a ja powtórzę ją tutaj za nią:

Z początkiem lat 90. znalazłam się w paryskim gmachu UNESCO, gdzie odbywała się ważna konferencja z udziałem wybitnych dyplomatów, politologów i socjologów. Salę wypełniły garnitury od Diora, krawaty od Hermesa i dyskretny zapach najlepszych perfum. W świetnie skonstruowane wystąpienie jednego z mówców wkradło się mimochodem rzucone zdanie o Ukraińcach, co „mają gęby galerników” (kryminalistów).

Blady jak ściana przedstawiciel Ukrainy wstał i powiedział jedno tylko zdanie: - - Jest prawdą, że mamy twarze więźniów, ponieważ wychodzimy z więzienia po siedemdziesięciu latach odsiadki. Na sali zapanowała martwa cisza. Oklaski zerwały się dopiero po chwili.


Przeraża mnie, gdy ktoś, tutaj wychowany, mówi o mojej Ojczyźnie z pogardą – „ten kraj”.
Ja, nawet w czasach PRL, nie potrafiłam powiedzieć „ten kraj”.
To zawsze była Polska.
Moja Ojczyzna – z jej tradycją, jej historią, jej wzlotami i upadkami.



Tradycja, to dąb, który tysiąc lat rósł w górę.
Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza.
Tradycja naszym dziełem jest, warownym murem,
To jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza,
To jest ludu śpiewanie,
To jest ojców mowa.
To jest nasza historia, której się nie zmieni...



Polska może się zmieniać. Nie zawsze w kierunku, jaki chciałabym widzieć.
Ale rdzeń tego, co nazywamy Ojczyzną, jest niezmienne, bo ono trwa w naszych sercach.




POETA
Po całym świecie
możesz szukać Polski, panno młoda,
i nigdzie jej nie najdziecie.

PANNA MŁODA
To może i szukać szkoda


POETA
A jest jedna mała klatka –
o, niech tak Jagusia przymknie
rękę pod pierś.


PANNA MŁODA
To zakładka
gorseta, zeszyta trochę przyciaśnie.

POETA
– A tam puka?


PANNA MŁODA
I cóz za tako nauka?
Serce – !–?

POETA
A to Polska właśnie.

Brak komentarzy: