sobota, 13 listopada 2010

Agresywna tolerancja


Ogłuszający gwizd skutecznie zagłuszał hasła wykrzykiwane przez narodowców: "Bóg, honor i ojczyzna", "Wolna Polska niepodległa" i "Wielka Polska narodowa"- tak pisała z dumą Gazeta Wyborcza 11 listopada wieczorem. Jak bardzo trzeba być bezrefleksyjnym i pozbawionym poczucia narodowej tożsamości, jak bardzo trzeba być oderwanym od swojej Ojczyzny i swoich korzeni, by móc napisać coś takiego?

Gazeta Wyborcza w osobie Seweryna Blumsztajna nie po raz pierwszy już, ale tym razem nad wyraz skutecznie, pokazała czym tak naprawdę jest mowa nienawiści i do czego potrafi ona doprowadzić. Nie po raz pierwszy, bo Blumsztajn pisał już dokładnie rok temu: „Na ulicach Warszawy, po raz kolejny, odbywa się praktyczna dyskusja o kształcie polskiego patriotyzmu. Pod pomnik Romana Dmowskiego maszeruje ONR - młodzi ludzie bez żenady odwołujący się do tradycji polskiego faszyzmu. Przeciwko nim protestuje lewicowa młodzież, też przywołująca hasła z lat 30., ale zupełnie inne: "Faszyzm nie przejdzie" czy "No pasaran". [...]Grupka młodzieży ścigająca się z policją, żeby zablokować faszystowski pochód, to byli najważniejsi bohaterowie naszego narodowego święta. Wielu z nich uważa się za anarchistów i nie wierzy w jakiekolwiek państwo, wielu zrażonych nieustanną bogoojczyźnianą celebrą nie uważa się za patriotów. Chcą być obywatelami świata.
To oni jednak uratowali polski honor w dniu narodowego święta. Jedyni, którzy odważyli się splunąć w najgorszą z polskich twarzy”.
To swoje wyznanie Blumsztajn zatytułował: ”Moi narodowi bohaterowie”. Narodowi??? Przecież Naród to podobno pojęcie, które powinno zniknąć z współczesnego słownika. Że przesadzam? Ależ skądże. Przypominam sobie jedynie wypowiedź jednego z tegorocznych młodych „bohaterów narodowych”, który wyjaśnił dziennikarce, że w dzisiejszych czasach „takie pseudowartości jak naród nie mają prawa bytu”.

Młodzi, wykształceni, z wielkiego miasta, zachęceni przez redaktora Blumsztajna i GW, łamali prawo, okazując w ten sposób swoją postępowość i umiłowanie tolerancji oraz zrozumienie zasad obowiązujących w demokratycznym państwie. Wielu z nich robiło to z twarzami ukrytymi w kominiarkach. Podobnie zamaskowani obrońcy tolerancji wkroczyli do pociągu relacji Bydgoszcz-Białystok przed stacją w Sochaczewie, gdzie skatowali przy pomocy młotków i pałek drewnianych trzech mężczyzn z ONR udających się na manifestację do Warszawy.

Po zakończeniu marszu i kontrdemonstracji rzecznik komendanta stołecznej policji Maciej Karczyński powiedział, że demonstracje zabezpieczało kilkuset policjantów. - Zatrzymaliśmy 33 osoby, te najbardziej agresywne, które zaatakowały bądź policjantów, bądź inne osoby. Poleciały w naszą stronę m.in. kamienie.

Wśród zatrzymanych znalazł się działacz gejowski – Robert Biedroń, co wzbudza niejakie zdumienie i każe przytaknąć spostrzeżeniu wyrażonemu przez Pawła Kukiza: „... środowiska lewackie, gejowskie i anarchistyczne postanowiły zrobić kontrmanifestację, chociaż nie przypominam sobie, żeby o niepodległość Polski walczył jakiś pułk pod tęczowym sztandarem”.

Seweryn Blumsztajn, publikując swoje tegoroczne wezwanie w GW, powinien wiedzieć,
że prowokuje eskalację zachowań agresywnych i przemocy: „Twoim zadaniem jest dotrzeć
na trasę przemarszu ONR i Młodzieży Wszechpolskiej i wygwizdać ich. Możesz iść chodnikiem, gwiżdżąc na narodowców, lub dołączyć się do blokujących trasę marszu.
To ostatnie jest zakazane, więc narażasz się na siłową interwencję policji.
Po pierwsze, będzie zimno, a nawet może padać deszcz - ubierz się ciepło.
Po drugie, policja ma gdzieś twoje prawo do gwizdania na chodniku. Jej zadaniem jest przepędzić jak najszybciej i bez awantur narodowców na plac Na Rozdrożu. Nie będą sprawdzali, czy narodowcy heilują i co skandują, raczej będą próbowali nie dopuścić
cię na trasę przemarszu.
Po trzecie, jeśli nie uda ci się przedrzeć w pobliże maszerujących, pamiętaj: oni muszą dotrzeć pod pomnik swojego patrona Romana Dmowskiego na placu Na Rozdrożu.
Czekaj na nich tam.
I nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze. Masz przecież prawo do obywatelskiego gwizdu.
Czekamy na ciebie z gwizdkami na rogu Miodowej i Krakowskiego Przedmieścia oraz pod kościołem św. Anny.
Reszta należy do ciebie.”


Czy Gazeta Wyborcza i naczelny redaktor jej wersji Stołecznej odpowie za podżeganie do przemocy? Pytanie retoryczne.

Jednym z najobrzydliwszych incydentów było wystawienie w kontrmanifestacji ludzi przebranych w obozowe pasiaki. Czy dowiemy się czyj to pomysł?

Zwykle kończę notki jakąś pointą. Dziś mojej własnej nie będzie. Wyręczę się Pawłem Kukizem, bo nie potrafiłabym tego powiedzieć lepiej.


„Mam poglądy prawicowe i ten marsz był dla mnie swoistego rodzaju odtrutką na bezideowość i skundlenie obyczajów, jakie widzę w SLD i, niestety, w mojej - kiedyś - Platformie Obywatelskiej, która coraz bardziej mentalnie do SLD się upodabnia.

Wolę prawicę, nawet jeśli jest czasem śmieszna (bo takie było kwestionowanie ewolucji) niż totalną i bezrefleksyjną bezideowość lewicy. Nikomu z tych chłopców, którzy szli we wczorajszym marszu, nie przyszłoby do głowy, żeby wywracać krzyże na cmentarzach albo niszczyć pomnik przy Pawiaku. Ba, nie wpadliby na pewno, żeby gwizdem i zadymami okazywać pogardę celebrującym Święto Niepodległości własnego kraju. Zwłaszcza tak ciężko historycznie doświadczonego”.

Brak komentarzy: