niedziela, 28 listopada 2010

Na tle


Coś nam się chyba bardzo ostatnio rzeczywistość zrelatywizowała. Jeśli próbuję kogoś lub coś poddać krytyce, zwracając na przykład uwagę, że tekst dobry, ale wszak czytałam już lepsze, albo że ktoś mógłby wypowiadać się w sposób nieco bardziej przemyślany, słyszę natychmiast: - No co ty! Przecież na tle tych wszystkich innych tekstów... Albo – Na tle swoich kolegów to on i tak wypada doskonale.

Zatem, by zachować niezmącony dobry humor, porównujmy nieustannie. Niech tło stanie się dla nas nieodzownym elementem postrzegania rzeczywistości. Ba! Skupmy się głównie na nim. Szczególnie na tym najmniej udanym. Nasi starsi bracia w wierze wiedzieli to już zresztą od dawna, czego przykładem jest mądry rabin, który skarżącemu się na ciasnotę własnego mieszkania Żydowi poradził kupno kozy. Rada była słuszna, bo tłok bez kozy na tle tłoku z kozą nagle wydał się całkiem znośny. My sami wiemy doskonale, że aby mężczyzna był atrakcyjny wystarczy, że postawi się go na tle diabła.

Zamiast więc kręcić nosem na to, że nie lubimy krupniku, przypomnijmy sobie, że na tle takiej czerniny krupnik wypada całkiem znośnie. Mortadela na tle pedigree pal przypomina nawet wędlinę, a niejaki Błaszczak, porównany dajmy na to z posłem Suskim, wypada niemal rozumnie. Jeśli więc coś nam się wyraźnie nie podoba, to najpewniej wina leży po stronie źle dobranego tła.

Może więc warto postarać się o jakieś tło przenośne, które zawsze można by mieć przy sobie. Ot – choćby takie, jak to na obrazku. Na tle takiego tła świat od razu powinien nam się wydać znośniejszy.

Brak komentarzy: